01 Września Misje
Szkoła – oaza możliwości i marzeń

Dziś, 1 września, wiele dzieci w Polsce zasiada w szkolnych ławkach – z plecakami pełnymi książek, z uśmiechem, z szansą na naukę, rozwój i marzenia. Ale dziś pamiętajmy także o dzieciach, które nie mają tego przywileju. W wielu miejscach na świecie szkoła wciąż jest marzeniem – z powodu biedy, konfliktów, braku nauczycieli czy materiałów. Zapraszamy do przeczytania artykułu Agnieszki Gracz pt. „Szkoła - oaza możliości i marzeń”.



Interaktywną szkołę radiową „Taonga Market” ukończyło ponad 8,5 tysiąca uczniów z 18 stacji misyjnych znajdujących się na terenie parafii Chikuni w Zambii. Szkoła funkcjonuje do dnia dzisiejszego i kształcą się w niej następne pokolenia zambijskich uczniów. Nauka w takiej formie to dla wielu dzieci nie tylko szansa na zdobycie umiejętności pisania i czytania czy znajomości ogrodnictwa. To wyjątkowy dar, który otwiera im drzwi do dalszej edukacji i rozwoju, zdobycia zawodu, utrzymania siebie i swojej rodziny, a także wpływa na przemianę lokalnej społeczności.

Taonga w języku chitonga znaczy „dziękuję”. Jest to także potoczna nazwa interaktywnej szkoły radiowej, która od 20 lat działa na terenie 18 stacji misyjnych parafii Chikuni. Wiele dzieci mieszkających w odległych wioskach nie miałoby szansy na naukę, gdyby nie szkoła radiowa rozpoczęta przez dwóch Jezuitów, ojców Tadeusza Świderskiego i Andrzeja Leśniarę. Trudne warunki materialne tamtejszych mieszkańców, duża odległość od szkół państwowych, konieczność pomocy rodzicom przy pracach w polu lub w opiece nad rodzeństwem sprawiają, że wiele dzieci nie może spełnić marzenia o nauce w szkole. „W sytuacji Afryki wykształcenie lub jego brak to być albo nie być. Jeśli nie ma możliwości zdobycia edukacji, to często trudno jest przeżyć, utrzymać siebie i swoją rodzinę. Niekiedy to nawet sprawa życia i śmierci, jak w przypadku dzieci z albinizmem” – podkreśla siostra Monika Juszka RMI, sekretarz krajowy Papieskich Dzieł Misyjnych Dzieci w Polsce. „W przypadku dzieci niepełnosprawnych i dzieci z albinizmem edukacja jest bardzo ważna, ponieważ pozwala przede wszystkim przeżyć. Są takie rejony Afryki, gdzie te dzieci są mordowane. Kiedy trafią do szkoły, są bezpieczne. Mogą tu zdobyć różne umiejętności i nauczyć się zawodu. Wykształcenie daje im możliwość utrzymania siebie i swojej rodziny, a przede wszystkim zapewnia szacunek i status w środowisku lokalnym” – dodaje.

Edukacja szansą na lepsze życie

„Szkoła jest teoretycznie obowiązkowa i bezpłatna, ale w praktyce opłaty związane z nauką niestety wykluczają wiele dzieci z systemu edukacji” – opowiada siostra Monika. Dlatego nadal wiele maluchów, nie tylko w Zambii, ale i w innych państwach kontynentu nie może spełnić marzenia o rozpoczęciu edukacji. Raport UNICEF-u wskazuje, że chociażby w Demokratycznej Republice Konga aż połowa dzieci między szóstym a jedenastym rokiem życia nie pobiera nauki. Przyczyną są: ubóstwo materialne rodzin, brak infrastruktury, duże odległości między placówkami. Inną kwestią, na którą zwracają uwagę misjonarze, jest poziom nauczania w szkołach państwowych. Klasy są przepełnione, od kilkudziesięciu do nawet stu dzieci uczy się w jednej klasie. Nie ma zapewnionej odpowiedniej liczby podręczników, czasem sprzętu, a przede wszystkim wystarczającej liczby dobrze przygotowanych nauczycieli. Mają oni oczywiście pewne przygotowanie pedagogiczne. Często zdarza się jednak, że dzieci przez miesiąc lub dwa chodzą do szkoły, a później idą pracować na polu nauczyciela.

Sytuacja krajów Afryki jest zróżnicowana. Te dysproporcje są mocno widoczne, zwłaszcza między miastami a wioskami. Jak opowiada siostra Monika, rodzice muszą mierzyć się z kosztami zakupienia mundurka, który jest obowiązkowy, opłatą za dojazdy do szkoły, zakupem wyżywienia czy ewentualnymi składkami, np. remontowymi. Co więcej, nawet jeśli dziecko jest zapisane do szkoły, to nie zawsze do niej uczęszcza, ponieważ musi pomóc w pracach na polu albo w domu. Są również takie miejsca, gdzie dzieci pracują w kamieniołomach lub w kopalniach. „W niektórych rejonach Afryki może się zdarzyć, że dziecko nie ma dokumentów” – zaznacza siostra Monika. Dzieję się tak dlatego, że przyjazd z odległej wioski do miasta i zarejestrowanie nowo narodzonego członka rodziny też pociąga za sobą koszty finansowe. Ponadto wiele państw kontynentu doświadcza różnych wojen i rebelii, co wiąże się z migracją wewnętrzną i zewnętrzną wielu rodzin.


Interaktywna szkoła radiowa

Powstanie interaktywnych szkół radiowych oraz praca na misjach ojca Andrzeja Leśniary (najpierw jako misjonarza świeckiego, który wyjechał na misje mimo trudnych realiów PRL-u, potem już jako zakonnika) to niezwykła historia przepełniona działaniem Bożej Opatrzności. Z wykształcenia ojciec Andrzej jest elektrykiem i elektronikiem, wcześniej pracował przy ujęciach wodnych i w szpitalach w Tanzanii. „Idea edukacji zawsze była mi bliska, by nie tylko wspólnie pracować, ale również przekazywać innym wiedzę, którą miałem” – mówi.

Kiedy w 1994 roku ojciec Andrzej przyjechał do założonej przez Jezuitów w 1905 roku parafii w Chikuni, poruszyła go sytuacja dzieci i młodzieży, którzy nie chodzili do szkół. Parafia obejmowała 21 stacji misyjnych znajdujących się w promieniu 45 kilometrów od Chikuni. Niestety, państwowe szkoły znajdowały się kilkadziesiąt kilometrów od wiosek, te z kolei również były oddalone od siebie i dzieliły je rzeki. Poza tym większość tutejszych mieszkańców nie miała środków finansowych, by zapewnić dzieciom edukację. Najmłodsi członkowie rodzin byli często angażowani do pracy w polu lub do opieki nad rodzeństwem. Trudna była sytuacja dziewczynek, które bardzo wcześnie zostawały matkami, a ich wykształcenie nie było uważane za potrzebne. Tak jest do dzisiaj. „Niestety dzieci z wiosek, nawet jeśli byłyby niezwykle utalentowane i zdolne, bez znajomości języka angielskiego nie mogłyby pójść do szkoły i kontynuować edukacji” – mówi ojciec Andrzej. Dlatego wraz z ojcem Tadeuszem Świderskim rozważali różne warianty komunikacji.

Początkowo pojawił się pomysł walkie-talkie, później zaś idea interaktywnej szkoły radiowej – rozwiązania, które z powodzeniem stosowali już Jezuici w Ameryce Południowej. Polegało ono na wykorzystaniu radia do zajęć dydaktycznych. Emisje programów edukacyjnych umożliwiały nauczanie dzieci nawet w odległych wioskach. Taka forma edukacji nadal jest ceniona w Ameryce Łacińskiej. Szacuje się, że na peryferiach Peru w ostatnich pięciu latach nastąpił wzrost o 15,5% dzieci korzystających ze szkoły radiowej. Koszt przygotowania takiej inwestycji w Chikuni przekraczał jednak możliwości zakonników, opowiada ojciec Andrzej. Po roku zbiórki i oczekiwania misjonarze otrzymali list od pielęgniarki z Australii, która będąc na rekolekcjach ignacjańskich, przeczytała o projekcie szkoły radiowej. Kobieta otrzymała spadek i podarowała zakonnikom kwotę potrzebną do zrealizowania całego szkolnego przedsięwzięcia. „To był ogromny trud. Zorganizowaliśmy różne centra łączenia. Początkowo działały tak zwane kluby słuchaczy. Gromadziły one mieszkańców wokół rozłożystego drzewa, które dawało schronienie przed prażącym zambijskim słońcem, i za pomocą radia (początkowo napędzane dynamem) wspólnie słuchano audycji o różnej tematyce” – wyjaśnił ojciec Andrzej.

Ideą szkoły radiowej misjonarze zainteresowali zambijskie Ministerstwo Edukacji. Wspólnie z urzędnikami omówili program nauczania i rozpoczęli działania. Do współpracy przy powstawaniu radiowej szkoły zaangażowano Peruwiańczyków, którzy mieli już doświadczenie w tej materii, i w 2000 roku szkoła rozpoczęła intensywną działalność. „Każda wioska, która chciała przyłączyć się do projektu, wybierała mieszkańca posługującego się językiem angielskim. Stawał się on mentorem uczniów” – opowiada misjonarz. Początki były trudne. Jak mówi ojciec Andrzej, nie było zeszytów ani ołówków. Dzieci uczyły się pisać na piasku. Pojawiały się liczne problemy techniczne – uszkodzenia sprzętu służącego do nauki spowodowane wysoką afrykańską temperaturą. Mimo wszystko szkoła radiowa rozwijała się. Zakonnicy dożywiali również dzieci. Część żywności dzieci mogły zabrać do domu, co spowodowało, że frekwencja maluchów wzrastała. „Ideą tej szkoły podstawowej było również przygotowanie dzieci do kontynuowania edukacji, a co za tym idzie – nauka angielskiego, dlatego na początku wiele pracy miał mentor” – dodaje ojciec Andrzej.

Misjonarze prowadzili również zajęcia dla nauczycieli, kontrolowali poziom i efekty nauczania. Zajęcia odbywały się każdego roku naprzemiennie, jednego roku klasy parzyste, drugiego nieparzyste. Audycja trwała zwykle 30 minut, a po jej zakończeniu dzieci starały się zrozumieć i utrwalić materiał. Większość zajęć odbywała się w porze największych upałów od godziny 12:00 do 14:00, kiedy dzieci nie pracowały w polu.

„W otoczeniu szkoły stopniowo powstawały studnie głębinowe i ogródki, w których dzieci uprawiają własne warzywa” – opowiada ojciec Andrzej. Przy okazji nauki programu klas szkoły podstawowej dzieci zdobywają podstawową wiedzę o ogrodnictwie. W realiach Chikuni jest to niezwykle istotne, ponieważ znajdują się tam tereny rolnicze. Kukurydza, o ile pojawią się opady w porze deszczowej, jest źródłem przeżycia i utrzymania tutejszych rodzin.

Dziś większość szkół w stacjach misyjnych Chikuni mieści się już w budynkach. „Nasze dzieci z powodzeniem zdają egzaminy do szkół państwowych, często nawet pisały testy w o wiele krótszym czasie niż dzieci uczące się w szkole państwowej” – z dumą opowiada misjonarz. Jak się okazało, wiedza dzieci uczęszczających do interaktywnej szkoły radiowej Chikuni jest na dużo wyższym poziomie niż dzieci ze szkół państwowych. Dziś szkoła może poszczycić się licznymi absolwentami, którzy kontynuują naukę, rozwijają swoje talenty, są nauczycielami, pielęgniarkami, kilku ma dyplom uniwersytecki. Mają wiedzę i umiejętności, które pozwalają im nie tylko się rozwijać, ale także utrzymać siebie i swoją rodzinę, a przede wszystkim zmieniać swoje życie i otoczenie. Aktualnie w szkole radiowej we wszystkich siedmiu klasach uczy się 3634 dzieci.


African Music School

„Nie ma ewangelizacji bez edukacji” – przypomina brat Benedykt Pączka OFM Cap, założyciel i dyrektor African Music School w Republice Środkowoafrykańskiej. Jak opowiada, dzieci bardzo chętnie przychodzą do szkoły i chcą zdobywać wiedzę. Tu nie tylko się uczą, ale wspólnie spędzają czas i bawią się. W Bouar, blisko 40-tysięcznym mieście nieopodal granicy z Kamerunem, gdzie posługują Ojcowie Kapucyni, mieszkańcy trudnią się rolnictwem i handlem. Jest tu kilkanaście szkół: licea, gimnazja, szkoły podstawowe. Klasy są przepełnione, często brakuje podręczników i nauczycieli, którzy rezygnują z pracy, ponieważ ich wynagrodzenia są zbyt niskie.

W RŚA nie było jednak ani jednej szkoły muzycznej, dlatego brat Benedykt rozpoczął projekt edukacji muzycznej i założył pierwszą w kraju szkołę – African Music School. „Ważne, by dać tym ludziom szansę na edukację muzyczną, aby sami zmieniali siebie i swój kraj. Niektórzy znają częściowo nuty, ale nie ma wykwalifikowanych nauczycieli muzyki, nie ma dobrych instrumentalistów. A chciałbym, byśmy wykształcili tutaj kadrę, byśmy mieli przynajmniej jednego nauczyciela związanego z danym instrumentem” – mówi brat Benedykt o założeniach i planach szkoły, która działa już dziewięć lat.

W placówce, w której utrzymywany jest wysoki poziom kształcenia, od poniedziałku do piątku uczy się 100 dzieci. Jest również grupa przedszkolna. Jednak chętnych jest o wiele więcej. „Cykl nauki trwa osiem lat, a dzieci przychodzą tutaj każdego dnia w południe, po zajęciach w szkole publicznej. Po obiedzie rozpoczynają zajęcia gry na gitarze, perkusji, instrumentach klawiszowych i dętych. Koncertują, śpiewają, czterech uczniów uczy się już za granicą na studiach” – opowiada Kapucyn. „Dorośli widzą zaangażowanie dzieci, osiągnięcia i chętniej zapisują dzieci do szkoły muzycznej. Przez osiem lat zmienialiśmy mentalność społeczeństwa” – podkreśla misjonarz i wyjaśnia, że wcześniej edukacja muzyczna nie miała dla mieszkańców znaczenia.

Edukacja jest ważną częścią posługi duszpasterskiej misjonarzy i zaangażowania Kościoła Katolickiego w krajach misyjnych. Jak podkreśla siostra Monika Juszka, w samym 2023 roku tylko Papieskie Dzieło Misyjne Dzieci na Świecie zrealizowało 1076 projektów edukacyjnych szkolnych i 20 przedszkolnych, co oznacza pomoc dla prawie 1,5 miliona dzieci. Ponad połowa budżetu PDMD została przekazana właśnie na projekty edukacyjne. Pomoc Kościoła i misjonarzy jest duża i efektywna. „To charakterystyczne dla Kościoła Katolickiego, że przy parafii powstaje zawsze potrzebna infrastruktura: szkoła, ambulatorium czy szpital, gdzie miejscowi mogą uzyskać potrzebne wsparcie. Katolickie placówki edukacyjne mają również bardzo dobrze przygotowanych nauczycieli i wysoki poziom nauczania” – podkreśla siostra Monika.