25 Września Misje
Podaruj ciepło - list od siostry Anny z Cochabamby

W liście do Sercańskiej Rodziny Misyjnej siostra Anna Kurysz SSCJ, dyrektor domu dziecka w Cochabambie, objętego projektem „Adopcja Miłości”, pisze o codzienności sierocińca oraz marzeniu, na które odpowiadamy w naszym najnowszym projekcie „Podaruj Ciepło”.


Kochani Padrinos,
pozdrawiam Was bardzo serdecznie z odległej Boliwii wraz ze wszystkimi dziewczynkami i siostrami.

W tym roku w naszym domu schronienie znalazło 60 dziewczynek w różnym wieku. Myślę, że nie przesadzę, twierdząc, iż dzięki Bożemu Miłosierdziu i Waszej pomocy wspólnie ocaliliśmy 60 ludzkich istnień, 60 dziecięcych światów, dając tym samym szansę na realizację nieśmiałych marzeń, skrywanych głęboko w sercach tych dzieci.

Serdecznie dziękujemy wszystkim Ofiarodawcom, dzięki którym za zeszłoroczne 1,5% mogliśmy zbudować boisko sportowe. Dziś służy ono dzieciom jako miejsce rozgrywek, nauki tańca i radosnej zabawy. Dziękujemy!

Ogromnie cieszyliśmy się z lutowej wizyty naszych Padrinos (hiszp. rodzice chrzestni; dzieci z Cochabamby nazywają tak swoich dobrodziejów z Polski – przyp. red.), która przyniosła nam wiele radości – dziewczynki nauczyły się piec pierniki, tańczyć poloneza i śpiewać po polsku. Dziękujemy za wspólne Msze Święte i modlitwę różańcową – po hiszpańsku, polsku i w quechua. Tych chwil nie zapomnimy.
DZIĘKUJEMY – GRACIAS – PACHI!


Nasza najmłodsza dziewczynka, Angela*, skończyła w kwietniu cztery lata. Lekarze mówili, że nie ma szans na przeżycie – umierała z głodu, zapalenia płuc i tęsknoty, leżąc obok mamy chorej na raka, która ostatecznie zmarła. Kilka dni po pogrzebie Angela trafiła do nas z dwiema starszymi siostrami. Nie mówiła, nie chodziła – tylko krzyczała i płakała. Dziś, po rocznym pobycie w naszym domu, mała wręcz biega po podwórku, je z apetytem, ma wyleczone czyraki i tylko ciemne plamy na jej ciele przypominają, że była kiedyś bardzo chora. Niestety, jej młodszy braciszek zmarł kilka dni przed swoją mamą. To cud, że udało się ocalić choć ją – dzięki modlitwie i pomocy tylu wspaniałych osób. Nie pomożemy wszystkim, to niemożliwe. Ale staramy się przynajmniej tym, którzy pukają do naszych drzwi.

Z biegiem lat zauważamy, że zmieniają się powody, dla których ludzie szukają u nas pomocy. Kiedyś były to głównie śmierć najbliższych, skrajna bieda, porzucenie, wykorzystanie dzieci do pracy. Dziś coraz częściej trafiają do nas ofiary gwałtów, często dokonanych przez najbliższych: ojców, braci, wujków.


Pojawiają się też nastoletnie matki, ofiary gwałtu właśnie, które nie radzą sobie psychicznie i proszą nas o opiekę nad swoimi dziećmi, bo nie są w stanie patrzeć na dziecko przypominające im traumę. Jedna z nich próbowała otruć córkę – małą Sofię*. Dziewczynkę cudem odratowano. Dziś ma sześć lat. Jest bardzo drobna, ale szczęśliwa, ma koleżanki i chodzi do szkoły. Po czterech latach nieobecności jej matka wróciła. Widok Sofii, żywej i szczęśliwej, był dla tej matki znakiem błogosławieństwa i przebaczenia za zło, jakie swemu dziecku w przeszłości wyrządziła.

Poranione światy dziecka i matki potrzebują czasu i specjalistycznej pomocy, aby zagoić rany i uspokoić rozżalone i pełne gniewu serca. Dzieci mają swoje momenty entuzjastycznej radości i tygodnie depresji, kiedy nikt z tzw. rodziny ich nie odwiedza. Są dziewczynki, które udaje się uratować – studiują i pomagają nam w opiece nad najmłodszymi. Niestety, są i takie, które nie potrafią uzdrowić swych wspomnień i odchodzą pełne żalu do wszystkich, że ci, którzy powinni je kochać i walczyć o nie, są nieobecni. O wiele łatwiej jest przetrwać w skromnych warunkach bytowych niż unieść ciężar bycia dzieckiem niechcianym czy porzuconym. Stąd – zapewniając o naszej modlitwie różańcowej – prosimy też o modlitwę za nasze dzieci. Aby zdołały pokonać w sobie smutek, bunt i poczucie bezsensu i odkryły, że Bóg naprawdę jest Miłością, że czuwa nad nimi i mimo trudów chce im towarzyszyć ze swym błogosławieństwem. Prosimy też o modlitwę za nas, za siostry, aby Pan Bóg dał nam serca cierpliwe i mądre, abyśmy umiały wspierać te dziewczęta w ich dorastaniu i w formacji duchowej i zawodowej.

Obecny rok jest bardzo trudny ze względu na częste strajki, które paraliżują cały kraj. W trakcie blokady dróg Cochabamba jest zawsze odcięta, a wszelkie dostawy są wstrzymane. W kolejce po paliwo trzeba wtedy stać nawet kilkanaście godzin. Ceny dosłownie wszystkiego wzrosły wielokrotnie, ale dzięki Waszym ofiarom kupujemy dla dzieci żywność, lekarstwa, przybory szkolne, ubrania, opłacamy czesne w szkole i nauczycielki, które pomagają dzieciom w ich zadaniach domowych i w nauce do egzaminów.


24 czerwca zaczęła się u nas zima i jest naprawdę zimno. Na naszej wysokości ponad 2500 m n.p.m. zmiany temperatur są drastyczne. Nie mając ogrzewania w domu, chodzimy cały czas w swetrach i kurtkach, a do spania ubieramy dresy, bo ciężko zasnąć trzęsąc się z zimna. Marzą nam się nowe okna z podwójnej szyby, aby dzieciom było cieplej w zimie i jesienią, by nie zaziębiały się tak bardzo.

Powierzamy wszystko Miłosiernemu Sercu Jezusa i ufamy, że z Bożą i Waszą pomocą będzie nam dane kontynuować pracę z boliwijskimi dziećmi. Niech Serce Boże nam wszystkim błogosławi!

Z modlitwą i wdzięcznością +

s. Anna Kurysz SSCJ
dyrektor Domu dla Dziewcząt Świętego Franciszka
w Cochabambie w Boliwii

* Wszystkie imiona wymienione w liście zostały zmienione ze względu na ochronę danych osobowych podopiecznych Adopcji Miłości.

Pomóż nam wymienić okna na nowe i podaruj ciepło dzieciom z Cochabamby.


Projekt wymiany okien w sierocińcu w Boliwii można wesprzeć przelewem na konto bankowe:

Sekretariat Misji Zagranicznych Księży Sercanów
ul. Rakowa 11, 10-185 Olsztyn
Bank BNP 79 1600 1462 1847 3641 5000 0008
tytułem: Podaruj ciepło

lub korzystając z możliwości szybkiego przelewu poniżej: