O obchodach Wielkiego Postu i Świąt Wielkanocnych na Filipinach opowiada ksiądz Janusz Burzawa SCJ.
Ludzie na Filipinach bardziej pamiętają o Walentynkach, niż o rozpoczęciu Wielkiego Postu. Dlatego przed Wielkim Postem drukujemy duże kolorowe banery, wzywające do modlitwy, postu i jałmużny, żeby uświadomić ludziom, że ten czas nadszedł. Przepinamy je przy głównej drodze, żeby ludzie przynajmniej zobaczyli, może ich to w jakiś sposób poruszy, może coś im to pomoże.
Środa Popielcowa
Jak we wszystkich miejscach świata, Wielki Post na Filipinach zaczyna się w Środę Popielcową. Nie sypie się tu jednak głów popiołem, ale robi się nim znak krzyża na czole. Prawdopodobnie zwyczaj ten, praktykowany głównie w krajach anglojęzycznych, to wpływ misjonarzy ze Stanów Zjednoczonych.
W wioskach, gdzie nie możemy dojechać, szafarze Eucharystii celebrują w kaplicach Liturgię Słowa. Oni również czynią wtedy znak krzyża popiołem na czołach wiernych. Bardzo często zdarza się, że nawet szkoły proszą o to, żeby szafarz przyszedł i naznaczył dzieci popiołem tego dnia. Proszę wtedy jednak, żeby było to robione godnie, żeby w każdej klasie była wspólna modlitwa i żeby szafarze wytłumaczyli, o co tego dnia chodzi. Dopiero wtedy robią znak krzyża na czole dzieci.
Mamy jeden problem z tym znakiem rozpoczęcia Wielkiego Postu, bo ludzie myślą, że jeżeli zostaną naznaczeni krzyżem z popiołu, nie będą mogli jeść mięsa przez kolejnych 40 dni. Nie wiemy sami, skąd się wzięło to „nieporozumienie”. Być może nie zrozumiano intencji misjonarzy i tak już to w świadomości ludzi pozostało.
Post
Sprawa postu to jest taki mały problem na Filipinach – ludzie myślą, że bez przerwy poszczą. Pierwsi misjonarze błędnie przenieśli nasz post od mięsa do kraju, w którym ryba jest pożywieniem dnia codziennego. Misjonarze w Europie w piątek jedli rybę, która była być może mało smaczna i droga, i to było wyrzeczenie finansowe i smakowe. Na Filipinach ryby są tanie i smaczne. Ludzie jedzą je codziennie – rano, w południe, wieczorem. Czyli po „europejsku” rzeczywiście codziennie poszczą. Mięso z kolei jest bardzo rzadko podawane i nie jest najlepiej przygotowane, bo trzeba je dłużej gotować, a Filipińczycy nie mają węgla czy gazu, pieką lub gotują długo na ogniu z patyczków, a i tak bardzo często mięso jest niedogotowane.
Dlatego ludzie nie rozumieją za bardzo tematu postu. My oczywiście to próbujemy skorygować, że to nie tylko post od mięsa, tylko od rzeczy, które za bardzo nam umilają życie, zasłaniają to, co jest ważniejsze. Dlatego bardziej sugeruję ludziom, by wyrzekali się czegoś, powstrzymywali od korzystania z komórki, od gry na komputerze czy zwykłego marnowania czasu. Ale także od picia alkoholu, który jest ogromnym problemem na Filipinach.
Filipińczycy są biedni i dlatego bardzo często słyszę, że „poszczą codziennie”. Ja mówię, że to nie jest post, bo to nie jest własny wysiłek, własne postawienie, nie z własnej woli jedzą tak mizernie. Czy to trafia? Może do niektórych tak, ale nie przestajemy tak religijnie edukować ludzi.
Jałmużna
Jałmużnę przygotowujemy już dwa albo trzy tygodnie wcześniej. Szukamy butelek po wodzie mineralnej, robimy w nich otwory na grosiki, bo przez szyjkę się nie zmieszczą, i przyklejamy kartkę z napisem Alay Kapwa – jałmużna. Ta akcja jest bardzo dobrze zorganizowana przez Episkopat Filipin. Ta jałmużna każdego roku jest dzielona na parafię, diecezję i na Episkopat Filipin, który to podczas różnego rodzaju klęsk żywiołowych, a jest ich mnóstwo na Filipinach, rozdziela te pieniądze.
Normalnie rozdaje się koperty, ale ja zrobiłem właśnie te butelki, bo na wioskach łatwo taką kopertę zgubić, zniszczyć, i to najczęściej nie z winy ludzi. Te butelki to takie skarbonki, które przez całe 40 dni są też jakimś wyzwaniem. Bo do koperty włożysz raz z portfela 20 peso i zapomnisz o sprawie, załatwione. A do butelki każdy może coś wrzucić: dzieci małego grosika, a pieniążek papierowy mama czy tato, czy brat lub siostra, którzy pracują.
Te butelki ludzie przynoszą w Wielkim Tygodniu. Część pieniędzy, która zostaje dla parafii to dla nas wielka pomoc. Szczególnie, kiedy ludzie proszą nas o pieniądze na lekarstwa. Dzięki Bogu nigdy się nie zdarza, żeby ktoś odszedł bez pomocy. Najczęściej jedziemy do miasta, kupujemy lekarstwa, żeby nie dawać pieniędzy, bo te łatwo wydać na inne rzeczy, albo kupić te lekarstwa, które są tańsze, ale słabszej jakości. Z tej jałmużny na takie cele pieniędzy wystarcza nam na cały rok.
Kartka duszpasterska
Do butelek na jałmużnę dołączamy różnego rodzaju „pomoce duszpasterskie”. W tym roku była to kartka z przygotowaniem do spowiedzi, rachunkiem sumienia i formułą do spowiedzi. Zdarza się, że często ludzie się krępują pójść do konfesjonału, bo zapomnieli słów formuły i wstydzą się księdza.
Dołączyliśmy też listę pomysłów na postanowienia wielkopostne, żeby podpowiedzieć ludziom, jak mogą wyrazić swoją pokutę, swój post i modlitwę. Przy modlitwie sugerujemy, żeby przyszli na drogę krzyżową.
Dodaliśmy też ludziom niedzielne Ewangelie z rozważaniami na Wielki Post, żeby mogli się w taki sposób modlić w domu. W każdym roku coś wymyślamy, żeby jakoś ubogacić duszpastersko ten czas. Bo trzeba powiedzieć jasno, że Wielki Post nie jest za bardzo celebrowany na Filipinach. Wielki Tydzień bardzo. A my chcieliśmy rozciągnąć to przygotowanie do Wielkanocy na cały Wielki Post, a nie tylko na Wielki Tydzień.
Droga Krzyżowa
W Wielkim Poście mamy oczywiście drogi krzyżowe, bardzo często w kaplicach. Ja próbuję, żeby odbywały się one na zewnątrz, żeby ludzie chodzili po ulicach, byli widoczni. Na co dzień ludzie nie pamiętają za bardzo, że jest Wielki Post... Dlatego w piątek rano panie z parafii chodzą po domach i rozdają wydrukowane obrazy kolejnych stacji drogi krzyżowej. Na każdy z sześciu piątków Wielkiego Postu na wszystkie drogi krzyżowe mamy przygotowane rozważania – krótkie, zwięzłe, przystępne, żeby nie powtarzać tego samego.
Drogi krzyżowe są we wszystkich wioskach, i choć może nie przychodzi na nie za dużo osób, to kiedy pomnoży się to przez 37 wiosek, które mamy, to się nazbiera troszeczkę ludzi. Szczególnie dzieci lubią przychodzić, bo noszą świeczki. To jest też taka atrakcja dla nich. No i patrzą na te malunki, na wizerunki z Kalwarii, które może mówią im więcej, niż rozważania, które czytamy.
Rekolekcje wielkopostne
Na wioskach mamy jednodniowe rekolekcje. Zaczynają się o 8:00 rano. Od 9:00 był Ksiądz Jezuita, który przygotował ludzi do spowiedzi, głosił naukę rekolekcyjną. Około 12:00 rozdajemy prosty obiad tym wszystkim, którzy przyjeżdżają z wiosek. Mamy ich aż 37, są rozrzucone w dużych odległościach, dlatego trzeba ludziom dać zjeść. I po obiedzie robimy wystawienie Najświętszego Sakramentu, a po południu jest spowiedź. Oczywiście prosimy księży, żeby przyjechali pomóc w spowiedzi, bo ostatnio było prawie 400 osób, we dwóch nie bylibyśmy w stanie wyspowiadać wszystkich. W Wielkim Poście jeździmy tez spowiadać na wioski. To jest też czas, kiedy kończy się rok szkolny i dzieci mają takie dni skupienia, podczas których też jest spowiedź. W tym roku dużo ludzi się wyspowiadało i cieszymy się.
Wielki Tydzień
Wielki Tydzień to całkowicie inna historia. Tak jak powiedziałem na początku, na Filipinach wszystko skupia się na tym Wielkim Tygodniu. Każdego dnia Wielkiego Tygodnia do Wielkiego Piątku jest droga krzyżowa o 4:00 rano, taka tradycja na Filipinach. Dlaczego o 4:00? Bo jest chłodno i ludzie nie są jeszcze w pracy. O godzinie szóstej, kiedy droga krzyżowa się kończy, właśnie to jest czas żeby zjeść śniadanie i jechać do pracy. To czas różnego rodzaju modlitw i pielgrzymek.
Niedziela Palmowa
Wielki Tydzień zaczynamy oczywiście od Niedzieli Palmowej. Już w sobotę rano przychodzą ludzie, zwożą palmy i układają je, plotą na różnego rodzaju krzyżyki, kwiatki, ptaszki. Najrozmaitsze rzeczy robią z tych młodych pędów palmowych. Kościoły są udekorowane prawie tylko palmami.
W Niedzielę Palmową zaczyna się na zewnątrz kościoła od krótkiej procesji, błogosławieństwa i święcenia palm. Filipińczycy przypinają je bardzo często na drzwiach domów. Mówimy, że przez te palmy powinni witać Chrystusa. Jakiego Chrystusa? Tego Chrystusa, który jest w tych ludziach biednych, którzy Go potrzebują.
Wielki Czwartek
Umycie nóg na Filipinach w Wielki Czwartek jest obowiązkiem. Panowie, którzy są przygotowani do tego umycia nóg powinni być na rekolekcjach, wyspowiadać się i szukamy tych panów, którzy nie najczęściej chodzą do kościoła, żeby to nie byli ci sami ludzie. Przez to próbujemy, żeby więcej ludzi się jakoś ośmieliło przyjść do kościoła. I to daje rezultaty, bo bardzo często ci panowie angażują się później więcej w Kościół, a bardzo często zgadzają się zostać szafarzami.
Po Mszy Świętej Wieczerzy Pańskiej jest kolacja przygotowana przez wspólnotę dla tych panów, którzy brali udział w uroczystościach. Wspólna kolacja to okazja do rozmowy, pytam ich o to, co robią, czy mają rodziny, zapraszam do współpracy i zaangażowania w życie parafii.
Wielki Piątek
Na Filipinach Wielki Piątek jest dniem wolnym od pracy. Wszystko jest zamknięte – nic nie kupisz, nawet nie zatankujesz na stacji benzynowej.
Wielki Piątek rozpoczyna się drogą krzyżową. Ona jest z dłuższymi rozważaniami, dlatego czasami bywa bardzo długa. Po tej drodze krzyżowej ludzie jedzą kubek takiej „papki” składającej się z: poszatkowanego banana, ryżu, owoców i innych słodkości. To jest wyraz ich poszczenia, bo oni się taką papką nie najedzą i w ten sposób pokazują, że w Wielki Piątek poszczą. No i to jest bardzo popularne. Wszystkie rzeczy do tej papki w tym czasie są bardzo drogie. W sobotę rano już tego nie można sprzedać, bo nikt już tego nie kupuje.
O 13:00 zaczynają się Palabras, czyli siedem ostatnich słów Pana Jezusa. Czyta się przygotowane rozważania. Bardzo często te rozważania są oparte na życiu ludzi, są emocjonalne, a ludzie płaczą podczas ich słuchania. Palabras trwają blisko dwie godziny. Między rozważaniami śpiewa się pieśni. My Europejczycy może mamy inną wrażliwość, ale ta modlitwa jest bardzo piękna, pomaga uświadomić sobie przez co przeszedł Chrystus oraz to, że my też przez to przechodzimy. Albo raczej że to, co my przechodzimy, Jezus też przechodził.
15 minut przed godziną 15:00 odmawiamy Koronkę do Miłosierdzia Bożego. To pierwszy dzień nowenny przed Niedzielą Miłosierdzia. Po koronce rozpoczyna się liturgia z ucałowaniem krzyża.
W wielu większych parafiach jest też zwyczaj obwożenia po parafii zmarłego ciała Jezusa – Santo Entierro. Pan Jezus leży w takiej trumnie, bardzo często oszklonej, żeby ludzie Go widzieli i tą figurę obwozi się ulicami całej parafii. Później wracają do kościoła i jest adoracja czy czuwanie do wieczora.
Wielka Sobota
Przygotowania do Wielkiej Soboty są dosyć skomplikowane, bo liturgia jest bardzo rozbudowana. W tym roku liturgia była w nowej wiosce i było ciężko, bo ludzie nie znają tych obrzędów. A wieczorem to była już celebracja.
Czekają bardzo Filipińczycy na tą celebrację, bo jest bardzo żywa. Ogień rozpala się często przez jakiś kubełek, który jest w płomieniach i z dużej palmy zlatuje na ziemię jak błyskawica. Odradzamy takie rzeczy ze względów bezpieczeństwa. Paschał jest znoszony do kościoła, czytany jest Exsultet, później czytania. Podczas „Chwała na wysokości” ołtarz jest ubierany, przystrajany i ściągane są zasłony ze świętych i z krzyża.
Po homilii następuje błogosławienie wody chrzcielnej, ale ludzie też przynoszą swoją wodę i my ją święcimy. To nie jest woda chrzcielna, ale bardzo często używają jej w domu do przeżegnania się czy do pokropienia. Celebracja kończy się późnym wieczorem, około 21:00, no i przygotowują się ludzie do Zmartwychwstania Pańskiego.
Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego
Niedziela Wielkanocna we wszystkich parafiach rozpoczyna się celebracją Sugat. Sugat oznacza „wyjście naprzeciw kogoś”. Ta celebracja jest odzwierciedleniem tego, czego nie ma w Biblii, a co było w sercach chrześcijan prawdopodobnie od początku chrześcijaństwa, czyli wiara w to, że Pan Jezus po swoim Zmartwychwstaniu najpierw poszedł do Matki Bożej, by Jej powiedzieć, że skończyło się wszystko, że Jej cierpienie się skończyło, że teraz może się cieszyć. Filipińczycy wierzą, że tak jak oni, gdy wracają z jakiejś dużej podróży, to idą najpierw do domu, a nie do kolegów, koleżanek. Przychodzą do domu, rzucają tornister czy jakąś tam torbę, witają się z mamą, z tatą, opowiadają, co tam się zdarzyło, no i dopiero pędzą i do swoich znajomych, żeby i z nimi porozmawiać. Celebracja Sugat została zatwierdzona przez Watykan kilkadziesiąt lat temu. Jest to Msza Święta z modlitwami, z prefacją o Matce Bożej, oczywiście w kontekście Zmartwychwstania.
Tą Mszę poprzedza występem, powiedzmy sobie, teatralno-religijny. Przez dwa tygodnie przed Zmartwychwstaniem dzieci uczą się śpiewów na tę uroczystość. Dzieci przebierają się za aniołki (my na Filipinach w czasie Wielkanocy mamy aniołki), i co te aniołki robią? Ano śpiewają Matce Bożej, żeby się nie martwiła, żeby nie płakała, że wszystko będzie dobrze. Z jednej strony wioski kobiety przynoszą figurę Matki Bożej, a mężczyźni figurkę Zmartwychwstałego Chrystusa z drugiej strony. I to jest właśnie to spotkanie, wyjście naprzeciw. Matka Boża spotyka swojego Syna, albo Pan Jezus spotyka swoją Matkę. To się nazywa Sugat. No i w tym czasie dzieci–aniołki pięknie śpiewają. Jest też „główny aniołek”, który podchodzi do Matki Bożej ubranej w welon czarny. Aniołek bierze ten welon, ściąga Jej go z głowy i mówi: „Nie smuć się, Maryjo, Twój Syn Zmartwychwstał, On żyje”. Wtedy nakłada Jej ładny, biały welon. W tym momencie wszystkie dzieci śpiewają „Alleluja”, bo Jezus żyje i cieszmy się.
W tym momencie rozpoczyna się Msza Święta, bardzo często celebrowana na zewnątrz kościoła, bo świątynia nie jest w stanie pomieścić ludzi.
Szukanie głębi i sensu
W broszurce, którą dostała każda rodzina, objaśniliśmy na czym polega Wielki Tydzień, żeby te celebracje kościelne przenieść jakoś do życia rodzinnego. Była tam modlitwa, błogosławieństwo dla rodziny na Wielki Czwartek, podziękowanie za łaski, które otrzymaliśmy od Pana Boga, żeby Pan Bóg przez różnego rodzaju wydarzenia okazał nam łaskę, tak jak Izraelitom. W Wielki Piątek poprosiłem w tej broszurce, żeby oczyścili krzyże w swoich domach, ubrali je i ucałowali. W Wielką Sobotę albo w Niedzielę Zmartwychwstania by te świeczki, które otrzymali podczas Wigilii Paschalnej i wodę, którą poświęcili, żeby ustawili na stole, świeczkę zapalili, wodę wlali na jakiś talerz, przeżegnali się tą wodą i pomodlili się całą rodziną, żeby niedzielne śniadanie czy obiad było troszeczkę inne.
Jak to działa, to jeszcze nie wiem. Ale ludzie pomalutku rozumieją, że te święta powinny wyjść poza mury kościoła. Aby ci, którzy zostają w domu, też posmakowali tego, co się dzieje we wspólnocie chrześcijańskiej.