26 Sierpnia Missions
List do Darczyńców

Najbardziej potrzebujące są dzieci i osoby starsze. Dzieci są zarobaczone wewnętrznie. Bardzo potrzebujemy leków, które zwalczają pasożyty - mówi ksiądz Jarosław, misjonarz w Albanii.


Olsztyn, 20 lipca 2021 roku

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Dziś chcę opowiedzieć o sercańskiej misji w Albanii i poprosić o wsparcie dla przychodni zdrowia, która jest finansowana przez misjonarzy dzięki ofiarom przesyłanym z Polski.

Albania od końca II wojny światowej do 1985 r. była rządzona przez Envera Hodżę. Dyktator ten zaplanował, że Albania stanie się pierwszym na świecie, całkowicie ateistycznym krajem i prawie udało mu się ten cel osiągnąć… Odkąd Hodża przejął władzę, wypowiedział wojnę wszystkim religiom. Księża katoliccy byli okrutnie prześladowani. Mordowano ich pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Watykanu, działalności antypaństwowej czy zdrady ojczyzny.

Aż trudno w to uwierzyć, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu w Albanii reżim torturował ludzi – okaleczał, głodził czy oszpecał nie do poznania tylko dlatego, że byli wierzący. Kościoły zamieniano na hale sportowe lub magazyny. Nie wolno było się modlić, a nawet zrobić znaku krzyża przed jedzeniem. Przed Bożym Narodzeniem władza zlecała obywatelom zadania specjalnie, na przykład pracę przy brukowaniu ulic, czyszczenie szamb. Przez to ludzie wracali do domów zupełnie wyczerpani, nie mieli już siły na świętowanie, nie mieli siły na nic.

Dzisiejsza Albania dźwiga na swoich barkach piętno komunistyczno-ateistycznych dążeń dyktatora. Nie ma już prześladowań religijnych, ale okres rządów Hodży dokonał w sercach i sumieniach Albańczyków olbrzymiego spustoszenia. Dwa lata temu do włoskich sercanów prowadzących misje w Albanii dołączył Polak, ks. Jarosław Grzegorczyk SCJ. Pracuje w parafii w Boriç na północy kraju, w jednym z najbiedniejszych regionów. Oprócz działalności duszpasterskiej misjonarze zorganizowali tam przychodnię zdrowia. „Najbardziej potrzebujące są dzieci i osoby starsze – mówi ks. Jarek. – Dzieci są zarobaczone wewnętrznie. Bardzo potrzebujemy leków, które zwalczają pasożyty. U najmłodszych często występuje też anemia. W domach jedzą bardzo skromnie, więc kiedy kończy się lato, w ich organizmach zaczyna brakować witamin. Z kolei osoby starsze cierpią na reumatyzm spowodowany przeważnie ciężką pracą w polu. Do dzisiaj pracuje się tu ręcznie np. przy zbiorze szałwii, maszyny w rolnictwie to rzadkość”. Misjonarz opowiedział też nam historię uratowania chorej dziewczynki, której operacja we Włoszech była możliwa dzięki pomocy z Polski: „Wielką radością ostatnich dni było dla nas uratowanie 7-miesięcznej dziewczynki. Podczas odwiedzin duszpasterskich spotkałem młode małżeństwo z dzieckiem. Ważyło tylko 4,5 kg – widać, że nie rozwijało się prawidłowo. W Albanii nikt nie chciał podjąć się pomocy dla niej. Dzięki naszemu proboszczowi, księdzu Gianniemu, udało się umieścić dziewczynkę w szpitalu w Neapolu. Rozpoznano, że ma cystę pod językiem, która powoduje, że dziecko cały czas się dusi. Operacja dziewczynki jest zaplanowana na koniec lipca. Samo jej przetransportowanie do Włoch (tłumaczenia, paszport, bilety na statek) kosztowało już bardzo dużo pieniędzy. W takich sytuacjach nie liczą się jednak na koszty… Dzięki Wam możemy nieść również i taką pomoc. Bardzo dziękuję!”.

Wierzę, że w tym wypadku również będziemy mogli liczyć na pomoc naszych Darczyńców. To wielka radość, że otacza nas tak wiele życzliwych osób z Sercańskiej Rodziny Misyjnej.