02 Marca Misje
Czy Bóg jest po stronie Ukraińców?

„Z nami Bóg, bo za nami prawda” - powiedział w rozmowie z polskim księdzem mieszkaniec Oryszkowic w Ukrainie. Pośród chaosu i dezinformacji tej brutalnej wojny, dostrzec można sytuacje, które napełniają nadzieją.


24 lutego 2022 roku rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę. Ktoś napisał, że tego dnia obudziliśmy się w środku podręcznika do historii. W XXI wieku w Europie, w demokratycznym państwie pociski spadają na budynki mieszkalne, szpitale i przedszkola. Dzieci w domach znowu bawią się w wojnę...

Podczas gdy my trwamy w szoku i niedowierzaniu, za naszą wschodnią granicą toczą się walki, bombardowane są miasta. W Kijowie i innych miejscach na dźwięk syren mieszkańcy chronią się w metrze i piwnicach. Noworodki ze szpitalnych inkubatorów ewakuowane są do schronów. Lekarze odbierają porody w metrze. Matki z dziećmi na rękach i jedną walizką pokonują kilkadziesiąt kilometrów, często pieszo, żeby dotrzeć do polskiej granicy. Polacy otworzyli przed nimi drzwi swoich domów. Podobnie zrobili sercanie oraz inni księża i siostry zakonne. W tym samym czasie, kiedy w Ukrainie trwa mobilizacja wojskowa, w Polsce szaleje mobilizacja pomocowa. Organizowane są zbiórki, transporty z granicy, mieszkania, żywność, najpotrzebniejsze rzeczy.

Rodziny uciekające przed wojną w Ukrainie to przede wszystkim kobiety, dzieci i osoby starsze. Mężczyźni od 18 do 60 roku życia mają zakaz opuszczania kraju. Cywile dostają broń, żeby walczyć. Od początku było wiadomo, że to walka Dawida z Goliatem, ale jak na razie Rosjanie nie zdobyli żadnego ukraińskiego miasta o znaczeniu strategicznym. Ukraińcy zaciekle bronią swojego kraju. Do mediów przedostają się nieprawdopodobne informacje i nagrania, w których cywil gołymi rękami przenosi rosyjską minę przeciwpancerną, a ukraińscy rolnicy przejmują czołg Rosjan, którym kończy się paliwo... Młody Ukrainiec, który z dnia na dzień stał się żołnierzem, napisał do swojego przyjaciela: „Nie wiem, co Wy tam robicie w tej Polsce, ale bomby nas omijają, wychodzimy cało z największych opresji”. Chcemy wierzyć, że to efekt spontanicznej akcji modlitewnej, tzw. duchowej adopcji, w której każda osoba obejmuje modlitwą jednego ukraińskiego żołnierza. Jeden z nich napisał do parafii Miłosierdzia Bożego w Kijowie: „Stajemy się niewidzialni dla wroga, widzimy nawet w ciemności, wiemy, co i jak robić. To nas pobudza i dodaje sił. Wierzymy, że sam Pan Jezus jest za Ukrainą. Prosimy, abyście nie przestawali, wspierali nas i nadal się modlili. Naprawdę was potrzebujemy!”.

Jedynym światłem nadziei w tym szaleństwie i okrucieństwie wojny są ludzkie serca wrażliwe na cierpienie bliźniego. Marek Edelman, który przeżył piekło II wojny światowej, powiedział w 2005 roku: „Nienawiść dużo łatwiej wzbudzić, niż skłonić do miłości. Nienawiść jest łatwa. Miłość wymaga wysiłku i poświęcenia”. Wobec nienawiści, zła i przemocy możemy odpowiedzieć dobrem. W geście solidarności z Ukrainą możemy zrobić to, co umiemy najlepiej – troszczyć się o swoich bliskich, wspierać się nawzajem, modlić się, pomagać.

Dorota Pośpiech