29 Kwietnia Misje
Korzenie mentalności afrykańskiej

Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego polskie myślenie tak bardzo różni się od afrykańskiego? Skąd wzięło się powiedzenie, że „Europejczycy mają zegarki, a Afrykańczycy mają czas”? Ksiądz Zbigniew Chwaja, misjonarz sercański , który wiele lat spędził w RPA, próbuje odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących religijności i mentalności Afykańczyków.


"Religia jest najmocniejszym elementem tradycyjnego afrykańskiego społeczeństwa i wywiera prawdopodobnie największy wpływ na myślenie i styl życia ludzi. Ponieważ tradycyjne religie przenikają wszystkie dziedziny życia, nie ma więc formalnego zróżnicowania pomiędzy duchowymi i materialnymi dziedzinami życia" – pisze Joseph Mbiti w swojej książce „African Religions and Philosophy”.

Rzeczywiście wydawać by się mogło, że Afrykańczyk jest ze swojej natury religijny. Faktem jest, że dla wielu mieszkańców krajów afrykańskich wszystko jest w jakiś sposób przepełnione duchem, magiczną mocą, tajemniczą siłą. Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że jest to religijność tylko rytualna i oparta bardziej na lęku niż miłości. Bazuje ona na zewnętrznych tradycjach i ceremoniach zdecydowanie bardziej niż na wewnętrznym przylgnięciu do osobowego Boga. Europejskie rozumienie religijności zdecydowanie różni się od afrykańskiego.

W trudnych sytuacjach życiowych mieszkaniec Afryki często powtarza, że „taka jest wola Boża”. Jednocześnie ma głębokie przeświadczenie, że choroba, niepowodzenie, śmierć mają swoją bezpośrednią przyczynę w uroku, czarach, złej woli sąsiada czy wroga, albo jest karą Bożą. Takie rozumienie jest powodowane specyficznym rodzajem mentalności, według której człowiek nie panuje nad swoim życiem. Losem rządzą nadzwyczajne moce i wszystko ma swą tajemną, niepojętą do końca przyczynę.


Wspólnota zamiast indywidualizmu
Religia sprowadza się do zespołu ceremonii i magicznych czynności, które mają na celu pozyskanie sobie przychylności Boga. Czynności te, dokonywane zawsze w grupie i przez całą społeczność, uniemożliwiają osobisty, personalny stosunek do Niego. Nawiązywanie indywidualnej relacji z Bogiem nie jest praktykowane. Człowiek pozbawiony oparcia w plemieniu, rodzinie, mieszkańcach wioski czuje się bezradny i bezsilny. Jednostka nie podejmuje żadnej ważniejszej decyzji bez konsultacji, akceptacji i zgody grupy, rodziny, plemienia.

Starsi, ze względu na swoją pozycję, są pośrednikami pomiędzy żyjącymi i duchami przodków. Do nich należy prowadzenie mediacji i wyrażanie woli zmarłych. Cokolwiek więc się dzieje, dzieje się za ich zgodą i przyzwoleniem. Jeśli ktoś zrobi coś złego, to nie czuje się odpowiedzialny za swoje czyny. Przecież zrobił to za zgodą i akceptacją wspólnot, a więc to inni ponoszą odpowiedzialność. Ten brak personalnej odpowiedzialności jest zakorzeniony także w całym afrykańskim rozumieniu świata.

Równowaga sił w przyrodzie
Przyroda, wśród której żyje Afrykańczyk, jest samoorganizującą się całością, systemem, gdzie wszystko dzieje się za przyczyną nadprzyrodzonego i nieosiągalnego dla człowieka bytu boskiego, odległego i istniejącego poza czasem i przestrzenią. Kiedyś ów boski byt był blisko człowieka i człowiek miał z nim bezpośredni kontakt. Z pewnych powodów – różnie tłumaczonych w różnych plemiennych wierzeniach – odsunął się w nieokreśloną dal. Od tego czasu nie wtrąca się i nie ingeruje bezpośrednio w dzieje ludzkiego świata.

Zachowanie równowagi sił w przyrodzie jest gwarantem dobra, powodzenia i dostatniego życia. Człowiek powinien wobec nich zachowywać się raczej biernie i starać się o zachowanie równowagi między nimi. Wielu mieszkańców krajów afrykańskich wierzy, że jednostka jest w stanie zniszczyć, zachwiać naturalny porządek świata i przyrody, i narazić całą społeczność na gniew Boga. Nie jest jednak w stanie sama naprawić wyrządzonego zła.

Zachwianie równowagi sił przyrody powoduje kłopoty, kataklizmy i nieszczęścia. Dlatego też pośrednicy między światem ludzkim a boskim, a więc przywódcy, wodzowie, królowie, starsi – powinni przez odpowiednie rytuały i ceremonie przywrócić co jakiś czas zachwiany porządek natury.


Ochrona przed nieszczęściem
Można zapytać: „Dlaczego jednostka dokonuje takich nieprzemyślanych aktów?”. Najczęściej – według przekonania samych Afrykańczyków – z powodu braku świadomości, niedoinformowania lub niedouczenia. Dlatego tak bardzo dba się o skrupulatne przekazanie wszystkich koniecznych wiadomości na temat życia społecznego, etycznego, natury i struktury świata przyrody.

Dokonuje się to poprzez różne stopnie inicjacji. W trakcie takich etapów młody członek społeczności dowiaduje się o wszystkich regułach i zasadach, które powinny być przestrzegane w celu zachowania równowagi w przyrodzie i świecie, w którym będzie on żył. Inicjacja poparta jest też pouczeniami na temat hierarchii społecznej, konieczności jej zachowania oraz podporządkowania się jej decyzjom.

W tak pojmowanym porządku rzeczy zrozumiała staje się długowieczność rządów afrykańskich przywódców (Mugabe, Nyerere, Bocassa), których tak trudno było odsunąć od władzy. W rozumieniu podwładnych, posiadali oni władzę ze sprawiedliwości i natury, ponieważ wykazali się największa siłą, opanowali największe moce i pozyskali je na swoje usługi, a tym samym zasłużyli na to, aby stać się władcami. Któż zatem ośmieliłby się ich usunąć!

Życie tu i teraz
Jednostka, która jest pozbawiona podobnych zdolności, nie ma zarówno możliwości decydowania o sobie i swoim losie, jak również sposobności zmiany i poprawy tego losu. Żyje więc chwilą obecną. Nie planuje, nie martwi się o to, co stanie się jutro. Nie zamartwia się przyszłością i tym co nastąpi, bo i tak nie ma na to wszystko wpływu.

Przeszłość i dzień dzisiejszy, chwila obecna, są rzeczywistością istniejącą i mającą znaczenie, wszystko inne staje się mniej ważne. Planowanie, budżetowanie i przewidywanie przyszłości w mentalności afrykańskiej nie znajduje zrozumienia. Stanowi to niemały problem dla misjonarzy pracujących wśród tubylczej ludności. Powyższy obraz można by uzupełniać o wiele nowych szczegółów i potwierdzać wieloma przykładami.

Można by zapytać: „Czy religijność pasywna i bierna, rytualno-ceremonialna jest pesymistyczna i pozbawiona walorów?”. Trudno na to pytanie odpowiedzieć jednym zdaniem. Obserwując efekty przedstawionego wyżej myślenia i takiego rozumienia religii w życiu codziennym Afrykańczyków, mogę powiedzieć, że są oni niesamowicie cierpliwi. Z podziwu godną odwagą i samozaparciem znoszą przeciwności losu.


Stoicki spokój
To, co u Europejczyka spowodowałoby załamanie i depresję, zniechęcenie, a nawet samobójcze myśli czy zamiary, w nich wywołuje stoicką reakcję i samozaparcie. Jest jednak faktem, że tego rodzaju pasywne rozumienie religijności przyczynia się do bierności w życiu codziennym, czego przykładem jest cywilizacyjne i technologiczne zacofanie wielu regionów Afryki. Tutaj nikt do niczego się nie śpieszy, bo przyszłość i tak przecież zostaje określona poza nami, pozostaje czymś mało ważnym, nieprzewidywalnym i niezależnym od naszej woli.

Trudno polemizować z takim czy innym sposobem myślenia. Bezspornym faktem jest jednak odmienne podejście kultury afrykańskiej do wielu dziedzin życia od tego, w jakim wzrasta Europejczyk. To, co dla wielu z nas wydaje się trudne do przyjęcia, dla kultury afrykańskiej stanowi fundament, który prawdopodobnie na długo jeszcze pozostanie podstawą funkcjonowania lokalnej społeczności.

Zbigniew Chwaja SCJ,
misjonarz w RPA