„Z nadzieją niesiemy Chrystusa na krańce świata” – hasło tegorocznego Ogólnopolskiego Tygodnia św. Krzysztofa na misyjnych drogach towarzyszy każdemu misjonarzowi nie tylko przez ten jeden tydzień w roku. Choć dla nas te słowa mogą mieć znaczenie metaforyczne, dla tych, którzy dosłownie głoszą Ewangelię na krańcach świata, są one codzienną rzeczywistością i zwykłą prozą życia.
Wakacje to wyjątkowy czas dla naszego Sekretariatu Misji, bo możemy wówczas ugościć misjonarzy przebywających na urlopie w Polsce. Z niecierpliwością czekamy na te chwile i staramy się czerpać z nich pełnymi garściami. Niedawno nasze biuro w Lublinie odwiedził sercański misjonarz, ksiądz Janusz Burzawa, który od ponad 30 lat posługuje na Filipinach. Doskonale znamy tego kapłana – to właśnie on koordynuje projekt dożywiania i edukacji dzieci na Filipinach.
Kiedy zasiedliśmy z księdzem Januszem do tradycyjnej „kawy i ciastka”, misyjnym opowieściom nie było końca! Z jednej strony my mieliśmy mnóstwo pytań: co słychać na jego misji? Czy udało się zakończyć remont domu parafialnego w Dansolihon? Jak przeżył tegoroczne Święta Wielkanocne? Czy nie marznie w Polsce? Jakie stawia sobie teraz cele? Z drugiej strony – nasz misjonarz ma niezwykły dar opowiadania. Uzbrojony w wydrukowane zdjęcia, od pierwszych słów przeniósł nas w wyobraźni na wyspę Mindanao.
Co ciekawe, spotkanie to odbyło się zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem 26. Ogólnopolskiego Tygodnia św. Krzysztofa. W tym czasie wierni modlą się o bezpieczne drogi dla misjonarzy oraz wspierają finansowo zakup potrzebnych im środków transportu. Piękną tradycją Kościoła w Polsce jest pamięć o tych „przyziemnych” aspektach misji właśnie przy okazji liturgicznego wspomnienia patrona kierowców – św. Krzysztofa.
W naszym Sekretariacie Misji Zagranicznych już od kilku lat prowadzimy projekt pod nazwą „Środki transportu dla misjonarzy”. Nazwa ta nie jest przypadkowa – nie chodzi tylko o samochody, które zapewne jako pierwsze przychodzą nam na myśl. Przekonaliśmy się o tym po raz kolejny, słuchając księdza Janusza, gdy opowiadał o trudnościach, z jakimi mierzy się na misyjnych drogach swojej parafii w Dansolihon.
Parafia jest bardzo rozległa i położona w trudnym, górzystym terenie. W jej skład wchodzi aż 37 wiosek. Główny kościół parafialny w Dansolihon to piękna, murowana świątynia, do której – szczególnie w niedziele i święta – przybywają ci, którzy mieszkają w pobliżu lub dysponują odpowiednim środkiem transportu. Znacznie trudniejsza jest sytuacja tych, którzy mieszkają najdalej, są niemobilni i nie są w stanie dotrzeć na niedzielną Mszę Świętą. Tu właśnie pojawia się przestrzeń dla prawdziwie misyjnej posługi. To misjonarz wsiada do auta – a w przypadku księdza Janusza częściej na motocykl – i wyrusza z sakramentami do wiernych.
W wielu wioskach znajdują się kaplice misyjne, w których wierni gromadzą się i oczekują kapłana w wyznaczonym dniu. Ksiądz Janusz ma to szczęście, że wspiera go wikariusz – ksiądz Kris, Filipińczyk – oraz katechiści, którzy posługują w kaplicach w zakresie dozwolonym przez przepisy Kościoła: głoszą katechezy, przygotowują do sakramentów, udzielają Komunii Świętej.
Wróćmy jednak do kwestii transportu. Kilka zdjęć, które przywiózł ksiądz Janusz, ukazało realia podróży w górskich rejonach jego parafii. Nie wszystkie drogi są utwardzone i odpowiednio zabezpieczone. Szczególnie po deszczu gliniasta nawierzchnia zamienia się w coś na wzór lodowiska połączonego z bagnem (jeśli to w ogóle możliwe). Powstają dziury, osuwiska, głębokie koleiny, a woda sięga miejscami do silnika. W takich warunkach jedyną możliwością okazuje się motocykl. Ksiądz Janusz przyznał, że niedawno stracił panowanie nad pojazdem i przewrócił się na drodze. Na szczęście skończyło się tylko na drobnych potłuczeniach.
Jak tłumaczył, po takich drogach trzeba jechać całym ciałem – kierowca musi nieustannie balansować, bo jazda „na wprost” w takich warunkach jest niemożliwa. Szczególnie pod górę koło musi mieć oparcie, więc kierownicą trzeba cały czas manewrować na boki. Jazda w dół to już zupełnie inna bajka – równie trudna, jeśli nie trudniejsza. Po kilku godzinach takiej podróży całe ciało cierpi.
Do tego dochodzą tzw. „niespodzianki”: osuwiska blokujące przejazd, spadające z gór kamienie czy wspomniane wcześniej ulewne deszcze, które w kilka minut potrafią zmienić krajobraz nie do poznania.
Ale dojazd do stacji misyjnych czy do chorych z sakramentami to nie jedyne sytuacje, w których środki transportu stają się narzędziem ewangelizacji. W Wielkim Poście ksiądz Janusz wpadł na niezwykły pomysł – by umożliwić wszystkim parafianom kontemplację drogi krzyżowej (nie każdy mógł uczestniczyć w nabożeństwach w kościele), figura Jezusa Nazarejczyka (Jesús Nazareno) została umieszczona na dachu auta terenowego, które następnie peregrynowało po wioskach i drogach parafii Dansolihon.
Warto w tym miejscu wspomnieć kilka słów o owej figurze „Czarnego Jezusa”, który na Filipinach jest otaczany niezwykłą czcią. Figura umęczonego Pana Jezusa niosącego krzyż przybyła tam z Meksyku (w czasach kolonialnych Filipiny podlegały diecezjom meksykańskim). Legenda głosi, że figura dotarła na wyspy statkiem. Skąd jednak jej ciemne oblicze?
„Niektórzy mówią, że to od wody morskiej, do której figura mogła wpaść, i drewno pod jej wpływem pociemniało” – opowiada ksiądz Janusz. „Inni twierdzą, że na statku wybuchł pożar i dym osmolił oblicze Jezusa. To jednak nie ma większego znaczenia. Ważne jest to, że Filipińczycy właśnie z tym Panem Jezusem się utożsamiają. Choć mają naturalnie lekko brązową skórę, ci, którzy pracują na roli czy w budownictwie, w palącym słońcu nabierają znacznie ciemniejszego odcienia. Dlatego ci prości ludzie czują się bliscy Jezusowi Nazarejczykowi o ciemnej skórze. U nas, jeśli widzisz kogoś o ciemniejszej cerze, wiesz, że to ktoś z gór, kto nie pracuje w biurze”.
Święto Jezusa Nazarejczyka obchodzone jest na Filipinach 9 stycznia. „Na uroczystości Jesús Nazareno w Manilii, stolicy kraju, potrafi przybyć nawet cztery miliony ludzi” – mówi misjonarz. „Ale to nikogo nie dziwi. Cierpiący Jezus, który niesie krzyż i ugina się pod jego ciężarem, doskonale wyraża ich życie. Oni również uginają się pod ciężarem codzienności. A to, że Jezus ma ciemną skórę, pokazuje Filipińczykom, że ich karnacja to nie efekt plażowania, ale znak ciężkiej pracy i zmagań”.
Parafia księdza Janusza nosi wezwanie właśnie Jezusa Nazarejczyka.
W dniu liturgicznego wspomnienia św. Krzysztofa, patrona kierowców, szczególnie modlimy się za naszych misjonarzy – aby bezpiecznie i z nadzieją nieśli Chrystusa na krańce świata i jeszcze dalej!
Zachęcamy również do wsparcia naszego projektu „Środki transportu dla misjonarzy” – niech auta, motocykle, rowery czy łodzie staną się narzędziami ewangelizacji!